Forum PSKO - Forum dyskusyjne Strona Główna PSKO - Forum dyskusyjne
Forum Polonii Bułgarskiej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gdyby Dante znał Bułgarię
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PSKO - Forum dyskusyjne Strona Główna -> Polonia Bułgarska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gosciu
Gość






PostWysłany: Czw 18:28, 29 Maj 2008    Temat postu: Gdyby Dante znał Bułgarię

polecam...To opisując niebo autor "Boskiej Komedi" oparł by się na przykładzie kraju rozpołożonego między równina Dunaju, przeciętą starym łańcuchem górskim nazywanym przez miejscowych "Stara Płanina" (chyba dlatego, że wszystkie jej szczyty są łyse, przyp. aut.) a nam znanym jako "Bałkany", a Rodopami, wysokimi pięknymi górami, gdzie nad szczytami króluje "Musała", a z drugiego co do wysokości szczytu "Olimpu", bogowie Grecji uczynili swą siedzibę. Ten liczący 112 tyś. km kw. Kraj z przepiękną przyrodą, krajobrazami jak żywo przypominającymi włoską Umbrię, czy górzysty Piemont, doskonale mógłby pomóc w natchieniu autora "Boskiej komedii" przy opisie raju.
Bułgaria - "Hawaje" byłych krajów KDL-u, znikła z kręgu zainteresowań Polaków w czasie przemian gospodarczych w końcu lat 80-siątych, a prawie na zawsze odeszła w cień zapomnienia kiedy "nowi" Polacy zaczęli zdobywać wybrzeża Morza Śródziemnego w latach 90 -tych. Nawet wojna w byłej Jugosławii nie przywróciła wspomnień wielu rodakom z czasów, kiedy synonimem raju były wakcje nad Morzem Czarnym. Dopiero w ostatnich tygodniach, kiedy telewizje świata część swoich kamer zwróciły nie tylko na manifestantów w Serbi ale i dopominających się swego, zwykle spokojnych i cichych, dziś zniecierpliwionych oczekiwaniem obiecanego lepszego jutra Bułgarów, wielu Polakom wróciły wspomnienia odległych wakacyjnych wojaży po jakże wysokich, ale gościnnych górach Bułgarii i gorących plażach Słonecznego Brzegu, Złotych Piaskach, atrakcyjnych miejscach Albeny ( a że te wspomnienia wróciły potwierdza nasz faks i modem, które normalnie się "nieprzemęczają" a w ostatnich dniach zagrzały się od napływających zapytań w sprawie sytuacji w Bułgarii). Ta Bułgaria, to miraż wakacyjnych wspomnień, którą wielu z nas zachowało w swojej pamięci, tak naprawdę mało kto zdaje sobie sprawę z jej wkładu w kulturę Europy wschodniej, mało kto wie o ponad 500 letnich cierpieniach pod imperium Osmańskim, czy o programowym niszczeniu wartości moralnych w ostatnich 50 latach, które zaowocowało dziś ostatnim miejscem w przyroście naturalnym w Europie. Pewnie zaledwie garstka z morza polskich wczasowiczów zdawała sobie sprawę jak ogromną rzeką krwi i męczeństwa spłynął malutki kościół katolicki w czasie tzw. Procesów pokazowych wrogów ludu i "szpiegów" Watykanu w 1952 i 1954 roku.

Powszechnie wiadomo, że kraj starożytnych Traków, to państwo prawosławne i rzeczywiście takim jest (a może lepiej powiedzieć było?). Licząca ponad 8,5 mln mieszkańców "prawosławna" Bułgaria ma około 2 mln wyznawców islamu, to efekt ponad 500 letniej niewoli tureckiej. Południowo-wschodnie regiony Bułgarii prawie w całości zamieszkiwane są przez tzw. Pumaków, wynarodowionych mieszkańców Bułgarii, często siłą uczynioych w przeszłości muzułmanami. Dziś wielu z nich emigruje do sąsiedniej Turcji w poszukiwaniu pracy i chleba, całe wioski w ciągu jednego dnia pustoszeją i przenoszą się do byłego imeprium islamu. Ci z nich, którzy pozostają w starej ojczyźnie, bradziej czują się związani z Turcją niż z krajem w którym mieszkają. Pozostali mieszkańcy tego przepięknego kraju zawsze i wszędzie deklarują się jako prawosławni. Ale czy tak jest naprawdę?

Obecnie prawosławna cerkiew rozdzielona jest na dwie części, zwolenników oficjalnie przyjmowanego przez rząd (socjal-demokratyczny?) patriarchy Maksima i zwolenników konkurencyjnego patriarchy Pimena, nie uznanego przez rządzących spadkobierców dawnego systemu. Ale może sytuacja się zmieni, gdyż nowy prezydent Bułgarii Petyr Stojanov przysięgę prezydencką złożył na Biblię trzymaną przez patriarchę Pimena, a nie Maksima. Z tym drugim spotkał się dopiero na nabożeństwie modlitewnym w narodowym Pomniku-cerkwi "Aleksander Nevski".


Ogólnie rzecz biorąc prawosławie w Bułgarii dopóki trwa w rozdzieleniu, zbliża się ku totalnemu upadkowi. Oczywiście jest wielu ludzi pobożnych tak z kleru jak i z ludzi świeckich, ale to póki co nie potrafi zmazać kompromitującej niedawnej przeszłości cerkwi prawosławnej,zwłaszcza, że tutejsza wiara jest bardzo słaba, często mieszająca się z magią, astrologią i innymi prądami "New Age", szczególnie u ludzi z tzw. wykształceniem. Nie może być inaczej, kiedy prawosławny kler, zawsze posłuszny i podporządkwany rządowi stracił zaufanie wiernych, którzy wiedzą o zajmowanych w przeszłości wysokich stanowiska w partii komunistycznej czy służbach bezpieczeńswta, dzisiejszych duchowych pasterzy. Obecnie odwiedzający cerkwie wierni, to ludzie starzy lub dzieci. Wielu rodziców nie pozwala babciom zaprzątać wnukom głowy "głupotami" (czytaj - sprawami dotyczącywi wiary). Jeżeli cerkiew prawosławna odegrała znaczącą rolę dla narodu w czasie niewoli tureckiej (przepiękne klasztory w górach to owoc obrony wiary przed islamizmem), tak ostatnie 50 lat to czas upadku tak kościoła jak i wiary w całym narodzie. Wśród tzw. inteligencji coraz częściej panuje przekonanie, że sprawami wiary zajmują się ludzie, którzy robią to profesjonalnie lub jako pewnego rodzaju hobby i ludzie prości ale nie ludzie naprawdę myślący i inteligentni. (To ciekawe, bo większość z nich się nie rusza z domu bez przeczytania horoskopu). Tę teorię (o zgrozo) zdaje się potwierdzać wcale nie zwiększająca się liczba wiernych mimo tak ciężkiego kryzysu gospodarczego. Polskie powiedzenie "Jak trwoga to do Boga", tutaj nie znajduje potwierdzenia.

Przy tak słabo funkcjonującej cerkwi prawosławnej bardzo łatwo odpowiednie podłoże znajdują przeróżne sekty, chwytając jak pająki w sieci falszywej miłości, zwłaszcza zdezorientowaną młodzież ale również i dorosłych. Chyba nie ma drugiego takiego kraju w Europie, który wydałby tyle zarządzeń prawnych aby zablokować rozprzestrzenianie się sekt i jednocześnie tak bezsilnego wobec ich bekarnego baraszkowania wśród młodzieży. Przyczyn należy upatrywać we wciąż biernym nastawieniu cerkwi wobec potrzeby katechizacji. Dopiero od niedawna zaczęło się coś dziać w tej kwesti. Zamknięcie się cerkwi tylko w murach kościołów doprowadziło do tego, że wszelka działalność naprzykład nasza katolicka poza kościołem przyjmowana jest z nieufnością i podejrzeniem o sektanctwo.
Wspomniany na początku Kościół katolicki w Bułgarii liczy zaledwie 70 tysięcy wiernych (w tym około 3 tyś. Katolików obrządku wschodniego), czyli mniej niż 1 %. Mimo że jesteśmy tak nieliczni, katolicy byli zawsze Kościółem silnym i zorganizowanym, stojący na straży rodziny i wartości chrześcijańskich. Kościół Katolicki podzielony jest na dwie diecezje: północną - Nikopolską i południową - Sofijsko-Plovdivską. Granice między diecejzami wyznaczają Bałkany. Trzecia diecezja, to wschodnia Apostolska Ekzarchia obejmująca całą Bułgarię. Wszystkich biskupów jest 5-ciu w tym dwóch emerytów. Miejscowy kościół należy do Kongregacji Kościołów Wschodnich. Chociaż katolicy stanowią tak zdecydowaną mniejszość, zawsze stanowili siłę, której obawiali się najpierw Turcy a później rząd czerwonej gwiazdy. Słynne były tzw. procesy pokazowe kapłanów katolickich, których przedstawiano jako wrogów narodu i agentów imperializmu, "szpiedzy Watykanu", tak ich nazywano. Bardzo dużo wiernych razem ze swoimi duchowymi pasterzami przewineło się przez konc-łagiery jak je nazywano, z których najsłynniejszy i najokrutniejszy był obóz na wyspie na rzece Dunaj, w Belene. Ilu tak naprawdę poniosło śmierć męczeńską, nikt nie wie. Jedną z ofiar byłego reżimu był biskup diecezji północnej Sługa Boży bp Evgenij Bosilkov, pasjonista, którego proces beatyfikacyjny został już zakończony. Razem z nim, a właściwie na jego oczach, w bestialski sposób zamordowano dwóch kapucynów, których szczątki ludzie znaleźli w jednej z rzek.
W czasie proletariackiego triumfalizmu, jak już wspomniałem, programowo niszczono najcenniejsze wartości ludzkie, a szczególnie wartości związane z wiarą i rodziną. Dzisiaj wielu obserwatorów tamtych czasów twierdzi, że ówczesne władze tak doskonale troszczyły się o ortodoksję utopijnej ideii komunizmu, że prześcigali w jej wierności nawet były Związek Sowiecki. Jeżeli popatrzeć na ostatnią historię Bułgarii może to być prawdą, gdyż wiele wartości zostało wykorzenionych: jak troska o bliźniego, bezinteresowność, wartość instytucji rodziny, wspólne działanie, poszanowanie własności prywatnej, odpowiedzialność. Innym potwierdzeniem może być brak obecności wojsk Radzieckich w Bułgarii, a przecież graniczyła i graniczy ona z NATO (Turcja i Grecja).

Przed kościołami w każdą niedzielę i święta nauczyciele trzymali straż zapisując wszystkich uczniów idących do kościoła Efektem było ośmieszanie w szkole, zamknięta droga na studia, tzw. "wilczy bilet" dla rodziców, którzy zostawali bez pracy. Zdarza się jeszcze usłyszeć w konfesjonale wyznanie matek, które przyznają się do tego, że na oczach dzieci rozbijały ikony świętych udowadniając w ten sposób, że Pana Boga nie ma, aby ustrzec siebie i dzieci przed prześladowaniem. W taką trudną rzeczywistością musieli się zmagać katoliccy księża. Jedni wracali z obozów inni do nich byli wysyłani, a jeszcze więcej z nich już nie wracało. W tym okresie ukształtował się nowy model duszpasterstwa w miastach, takich jak Sofia czy Płovdiv, który polegał na tym, że ksiądz wychodził rankiem z kościoła (oczywiście w ubraniu cywilnym) i do wieczora odwiedzał parafian w ich mieszkaniach, tam udzielając sakramentów chrztu, i ślubu, katechizując.

Stan duchowieństwa zmniejszył się kilkakrotnie. Tak na przykład kapucynów pracujących w diecezji Sofijsko-Płowdiwskiej w okresie międzywojennym było 64 (oni stanowili trzon kleru w diecezji), a po wojnie zostało ich 8, dzisiaj 3 i każdy z nich przekroczył już 80 lat. W diecezji Sofijsko-Plowdiwskiej pracuje dzisiaj 14 kapłanów, z czego 5 to cudzoziemcy, podobnie w diecezji Nikopolskiej i wschodniej ekzarchii.

A skoro już mowa o moich współbraciach kapucynach i naszej tu obecności, to nie chwaląc się, trzeba powiedzieć, że cała obecna diecezja Sofijsko-Plovdivska wraz z wszystkimi budowlami sakralnymi, to dzieło Braci Mniejszych Kapucynów. Szczególny wkład wnieśli bracia z prowincji południowego Tyrolu - Brixen (północne Włochy), którzy od 1924 pracowali w tejże diecezji. To dzięki ich pomocy Pan Bóg wzbudził wiele rodzimych powołań (jak wspomniałem było ich w okresie międzywojennym 64), dzięki temu, że wysyłano młodych chłopców do Włoch gdzie kończyli szkoły średnie a później wielu z nich powracało jako kapłani-kapucyni. Niestety wydarzenia z września 1944 r. przerwały ten okres. Ludowa rewolucja nie pozwoliła powrócić carowi Borisowi III i "Lud" sam przejął władzę w swoje ręce, skutkiem czego było ukształtowanie się totalitaryzmu komunistycznego w najprawdziwszym wydaniu. Z tego też powodu ci z Bułgarów, którzy w okresie 1944 - 1947 przyjęli święcenia kapłańskie we Włoszech, nie mogło powrócić do kraju. Dopiero taka możliwość otwarła się po przemianach w 1989 roku. Z wielu pozostały jednostki i ci, którzy powracali, musieli na nowo uczyć się ojczystego języka. Jak by tego było mało, w 1992 roku zginięło w katastrofie samochodowej (przyczyny wypadku nie wyjaśnione do dziś) 4 kapucynów i to była główna przyczyna przybycia do Bułgarii Polaków z Prowincji Krakowskiej (oto dlaczego jestem tutaj i piszę o Bułgarii).

Bułgaria jest trudnym i niewdzięcznym krajem jeżeli chodzi o pracę w sferze duchowej. Ogromna różnica w mentalności i podejściu do spraw wiary, wymaga od nas misjonarzy wiele cierpliwości, a przede wszystkim świętości życia. Tutaj owoców trzeba szukać dopiero po wielu latach wytężonej i oddanej pracy. Tu wartościuje się inaczej. Każda jedna przyprowadzona do Boga dusza urasta do rangi ogromnego sukcesu i wymaga jeszcze ogromnej troski. Trzeba wziąć pod uwagę, że Kościół katolicki rozwijał się w cieniu prawosławia. Ogromna ilość małżeństw mieszanych, wpływ tradycji wschodnich na obrządek zachodni, czy chociażby prawosławne podejście do Eucharystii, sprawiają wiele problemów. W tutejszej tradycji prawosławnej nie ma nawyku regularnego uczęszczania na Msze święte albo uczestniczenia w całej liturgii. To wpływa również na katolików, zwłaszcza w miastach. Tam gdzie rodziny są mieszane wyznaniowa, ta regularność jest wyśmiewana przez stronę prawosławną i przyjmowana jako nienormalne podejście do wiary. Tak samo sprawa życia sakramentalnego. Pojawia się problem z regularną spowiedzią i oceniania swojego postępowania według wartości Ewangelii. Wielu ludzi nie widzi grzechu w tym co robi. Prawie powszechne ciche przyzwolenie rodziców, skądinąd naprawdę katolickich, na życie ich dzieci w wolnych związkach, bo tak robią wszyscy i przyjmowanie tego za coś normalnego, może przyprawić nas o zawrót głowy. To tylko garstka problemów, z którymi trzeba się zetknąć każdego dnia.

Dzisiejsza Bułgaria to kraj przemian, niestety bardzo wolnych w porównaniu chociażby z Polską. Wiele rzeczy Bułgarzy muszą się uczyć od nowa, na przykład handlu czy uprawy własnej ziemi (tu nigdy nie było sektora prywatnego). Na pewno nie pomaga im w tym położenie geograficzne( separacja od Europy dzięki wojnie w Jugosławii) i przeszłość historyczna. Dlatego przy tak wielu nowych doświadczeniach nie zawsze dokonano właściwych wyborów. Oliwy do ognia dolał niedawno wybrany rząd postkomunistów. Przy zawiedzionych nadziejach wobec rodzącej się demokracji wielu lepszej przyszłości upatrywało w "nawróconych" komunistach - "demokracji socjalistycznej" stąd wybór takiego rządu. Lecz jego nieporadność, zaprzepaszczenie okazji usystematyzowania rozpadającej się gospodarki, ogromną korupcję byłych komunistów, zawiedziony naród wyszedł na ulicę domagać się swoich praw. Trochę za późno, no lepiej późno niż wcale. Sytuacja z dnia na dzień jest coraz gorsza. Hiperinflacja sięga zenitu. Obecna emerytura wynosi 3,5 $, wielu nie jest w stanie zapewnić sobie chleba na cały miesiąc. Oto dlaczego z natury spokojni i pokorni Bułgarzy znaleźli się na ulicach miast. Dokąd to doprowadzi? Zobaczymy!

o.Krzysztof Kurzok OFMCap.
Powrót do góry
Janina
****



Dołączył: 01 Wrz 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 33 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sofia

PostWysłany: Czw 21:40, 29 Maj 2008    Temat postu:

Przeczytałam wnikliwie to co Ojciec Krzysztof napisał. Pozostawiam stronę historczną tego artykułu... ale to pozostałe przypomina mi lata roku 1995-96. Pimen już nie żyje, a obecnie prezydentem Bułgarii jest Georgi Pyrwanow. Bułgaria jest w Unii Europejskiej, a o tym nic się nie wspomina. Na pewno Ojciec ma dostęp do internetu i można dzięki niemu wiele się dowiedzieć o Bułgarii, co się dzieje, jak wygląda rozwój gospodarczy, jaka jest inflacja itp. Pozdrawiam serdecznie

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bolek
*



Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:40, 30 Maj 2008    Temat postu: Bulgarzy

Zeby poznac dany narod, nie wystarczy tylko wsrod tego narodu mieszkac i wszystko obserwowac okiem analityka. Trzeba bardzo dobrze znac jezyk kraju w ktorym sie przebywa oraz miec wsrod Bulgarow przyjaciol. Bulgarzy sa szalenie serdeczni w stosunku do cudzoziemcow, ale bardzo ostrozni z nimi w przyjazni. A mentalnosc danego narodu poznaje sie przede wszystkim przez folklor muzyczny. Ale zeby pojac folklor bulgarski, jego niesamowite piekno, tak bardzo piekne piesni - trzeba miec dobra erudycje i chec zeby zrozumiec i ocenic talent wykonawcow i tancerzy. W tych wlasnie bulgarskich piesniach jest i historia tego kraju i narodu bulgarskiego. Z nich jasno wynika jak Bulgar potrafi kochac Matke, dziewczyne, zone, kochanke oraz swoj kraj. A gdy sie podrozuje po Bulgarii i odwiedza rozne klasztory czesto ukryte gleboko w kotlinach gorskich, zdumieniem napawa, ze Bulgarzy tak wspaniale potrafia sie modlic. Nie robia tego na pokaz, bo w tych Monastarach tylko kontakt z Bogiem jest najwazniejszy, tam czlowiek nie spotka znajomych, tylko przygodnych pielgrzymow. Ktos na tym Forum napisal, ze w tej naszej wierze, czesto na pokaz, brakuje po prostu zwyczajnej milosci do blizniego. W Polsce zbudowano za duzo kosciolow, a budujac te ogromne Swiatynie, zapomniano po prostu o zwyklym czlowieku, o Jego nedzy, o przytulkach dla bezdomnych, o wiekszej ilosci sierocincow, o wielkich potrzebach dla inwalidow i ludzi chorych. Jestem katolikiem, ale bardzo negatywnie oceniam to co sie dzieje w naszych kosciolach. Wielki przepych, prawie kazdy ksiadz ma do dyspozycji wlasny samochod, cudowne zycie na parafii... Uwazam, ze to widza bardzo dobrze ludzie mlodzi, dlatego ich coraz mniej w kosciolach w Polsce.

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gosciu
Gość






PostWysłany: Pią 22:02, 30 Maj 2008    Temat postu:

Artykuł został napisany w połowie lat 90., a jego przypomnienie miało na celu sprowokowanie dyskusji na temat naszego stosunku do Koscioła, naszej wiary, czy jest ona autentyczna czy tylko na pokaz jak się wyraził Bolek. Mój przedmówca dotknął bardzo bolesnej sprawy-wzajemnej relacji między ludzmi. Bolkowi gratuluję świetnego wpisu, a blogowiczów pozdrawiam.
Powrót do góry
Aga
*****



Dołączył: 27 Mar 2007
Posty: 138
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 76 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:21, 01 Cze 2008    Temat postu: Miłość do bliźnich

Miłość jak wiadomo wymaga trudu i poświęcenia, jak wszystko co piękne i dobre, ale my jesteśmy w tej sprawie dość leniwi. Wrodzony egoizm każe skupiać się przede wszystkim na sobie. Jak tu uzgodnić miłość własną, z miłością do Drugiego: do człowieka, do Boga w człowieku. Bo przecież żeby kochać naprawdę mocno, musimy kochać siebie samego, w pewnym stopniu im bardziej kochamy siebie, tym większy potencjał do miłości bliźniego. Paradoks? Może. Ale wyobraźmy sobie człowieka z niskim poczuciem wartości, z małą miłością własną, sfrustrowanego, zgorzkniałego, smutnego w swej codzienności, skąd nagle u niego wziąć szeroką perspektywę, ofensywę w miłości? A zatem miłości trzeba się uczyć. Gdzie? U kogo?
Z Ewangelii wynika, że nie u duchownych. To nie przypadkiem Pan Jezus w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie wymienił kapłana i lewitę, którzy przeszli obojętnie obok potrzebującego pomocy. Oczywiście, nie wolno uogólniać. Jest wielu duchownych, którzy żyją na co dzień autentyczną miłością, ale trzeba pamiętać, że jeżeli spotkamy obojętnych, to nie należy się dziwić, bo Pan Jezus już to w przypowieści zapowiedział. Miłości można się często uczyć u swojej matki lub ojca. Ale pierwszym wzorem dla nas powinien być ten najdoskonalszy. "Trzeba wiele razy przeczytać Ewangelię, aby zobaczyć, jak Chrystus kocha drugiego człowieka, jak odnosi się do chorych, jak do głodnych, którzy trzy dni stoją przy Nim i obawia się, że kiedy ich opuści ustaną z osłabienia, jak odnosi się do pogrążonych w żałobie, jak do poszukujących prawdy, jak do grzeszników. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie jest przypowieścią o Chrystusie."
Jak mówił Papież podczas mszy św. na krakowskich Błoniach. Mówił też, że: warto otworzyć Ewangelię i wędrować razem z Chrystusem po palestyńskiej ziemi, obserwując jak On się zachowuje. A później zamknąć Ewangelię i wyjść razem z Chrystusem na ulice naszych miast i chodzić po ziemi i patrzeć na ludzi Jego oczyma i Jego sercem, a wtedy otaczająca nas rzeczywistość stanie się niezwykle piękna i bogata. Oczywiście dobroć, miłosierdzie, miłość bliźniego musi być roztropna. Być dobrym to wielka sztuka. Aby ten temat dokładnie rozważyć, potrzebne by były całe rekolekcje. Chrześcijanin nie może być naiwny. Miłość to troska o prawdziwe dobro osoby. Chrześcijanin kochając drugiego człowieka nie może tracić. On musi zyskiwać i bliźni musi zyskiwać.
Nawiązując do ostatniego zdania można rzec, że uczynki miłości powinny być tą walutą, którą płacimy za wszystko: za miłość, życzliwość, ale i obojętność czy nawet nienawiść. W końcu sam Jezus zachęca nas do miłowania nieprzyjaciół.
To chyba najtrudniejsza postać bezwarunkowej miłości.
W teorii to wszystko pięknie brzmi, ale jakże trudno wprowadzić to w nasze codzienne życie. Jesteśmy ludźmi o wielu słabościach. Chodzimy bardzo często na pokaz do kościoła, żeby spotkać znajomych i wypić z nimi po Mszy św. kawę, żeby trochę pogadać i poplotkować. Nasza wiara jest często bardzo powierzchowna. O bliźnich myślimy bardzo często wtedy gdy mamy jakąś własną sprawę do załatwienia. A gdy "władza"nam uderzy do głowy wówczas bardzo szybko o nich zapominamy, bo widzimy tylko własny czubek nosa.
Wiara prawosławna różni się od tej naszej katolickiej pokazówki. Bułgar odwiedza cerkiew nie po to, żeby tam się pokazać przed ziomkami, odwiedza świątynie gdy czuje potrzebę jedności duchowej z Panem Bogiem. Wielu prawosławnych pości 40 dni, żeby przyjąć komunię św. I mało kto o tym wie, bo czynią to bardzo dyskretnie.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Melania
*



Dołączył: 03 Gru 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sofia - Warszawa

PostWysłany: Nie 22:09, 01 Cze 2008    Temat postu: Na górę wysoką

Uciekaj od głupich telefonów, od ludzi, którzy cię nachodzą, zagadują rozmowami o niczym. Uciekaj od spraw, sprawek, które zaśmiecają twoje zycie. Które wysysają z ciebie wszystkie siły żywotne.
Uciekaj, żebyś się nie wykończył, nie zwariował, nie dał się opetać – sprawami tak zwanej wielkiej polityki, gospodarki, przemysłu, handlu, rolictwa, żeby cię nie straszyły po nocach zmory twojej przyszłości, przyszłości twojej rodziny, kraju, Europy, świata.
Uciekaj na górę, gdzie Jezus się modlił. Uklęknij przy Nim i słuchaj. A nawet gdy przestanie mówić, to niech ci wystarczy Jego obecność. Ucisz się, uspokój. Nabierz ufności, nadziei, pokoju. Dla siebie i dla ludzi, którzy na to czekają.

Ks. Mieczysław Maliński


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jerzy1
****



Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 58 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa-Burgas

PostWysłany: Nie 22:51, 01 Cze 2008    Temat postu: gdyby Dante...

Życie społeczne jest regulowane przez różne systemy wartości. Najczęściej wyróżnia się: wartości moralne, prawne, polityczne , naukowe i religijne. Niektóre wartości człowiek traktuje jako nadrzędne np. dobro, miłość, sprawiedliwość, wolność, a one powinny stać się dla niego najważniejsze, powinien się nimi kierować w swoim życiu i postępowaniu z bliźnimi.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kwestor
**



Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sofia

PostWysłany: Pon 11:10, 02 Cze 2008    Temat postu: Bułgaria

Musała (bułg. Мусала) to najwyższy (2925 m n.p.m.) szczyt masywu Riła, zarazem najwyższy szczyt Bułgarii,Europy Wschodniej jak i całego Półwyspu Bałkańskiego. Tam właśnie co roku spędzam urlop. Góry Riła są wspaniałe, niesamowita przyroda i krystalicznie czyste powietrze. Gdyby żył A. Dante, to pewnie by też się zachwycał tymi widokami. A wodospady powodują również wiele przeżyć, których nie potrafię po prostu opisać. Ludność miejscowa jest bardzo serdeczna, pełna dobrych odruchów do DRUGIEGO człowieka. A tego właśnie tak bardzo często mi brakuje w zabieganym życiu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jacko
*



Dołączył: 06 Lis 2007
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: W-wa, Sofia, Londyn

PostWysłany: Pon 11:39, 02 Cze 2008    Temat postu: niepowtarzalne przeżycia w Bułgarii

W góry, w góry, miły bracie, tam swoboda czeka na cię – pisał kiedyś Wincenty Pol. Ale żeby wycieczka w góry sprawiła nam więcej radości niż trudu, musimy się do niej dobrze przygotować. Na początek należy dobrze zaplanować trasę.Niezbędnym wyposażeniem każdego turysty powinna być mapa turystyczna. Na polskim rynku mapy gór Bułgarii są trudno dostępne. Księgarnia internetowa wydawnictwa Bezdroża sprowadza najpopularniejsze bułgarskie mapy turystyczne. Są to mapy w skali 1:55 000, a Riła i Pirin znalazły się na osobnych arkuszach. Mapy te zawierają sporo błędów, szczególnie w przebiegu i kolorach szlaków, sa jednak jedynymi dostęnymi mapami turystycznymi tych gór. Mogą więc być co najwyżej tylko uzupełnieniem. Natomiast w Sofii można w prawie każdej księgarni taką mapę kupić. Trasę należy zaplanować na miarę swoich możliwości i kondycji – uwzględniając dystans oraz różnicę wysokości. Na początek sezonu warto wyruszyć na kilka krótszych tras, a dopiero później planować poważniejsze eskapady. Wybierając się na wycieczkę wiosną lub późną jesienią, warto wziąć pod uwagę długość dnia oraz to, że w wyższych partiach gór może zalegać spora warstwa śniegu, która spowalnia marsz (czasami nawet dwukrotnie).
Zajmijmy się teraz na chwilę wyposażeniem turysty, czyli tym, co na siebie włożyć i co zabrać do plecaka. Podstawą udanej wędrówki są dobre i wygodne buty – najlepiej na sztywnej podeszwie (typu „wibram”) i sięgające ponad kostkę – uchroni nas to przed bolesnymi zwichnięciami. Nie należy iść w góry w nowych, nierozchodzonych butach – może się to zakończyć bardzo boleśnie i zrazić na dłuższy czas do wędrówek. Jeżeli chodzi o ubiór, to zależnie od pory roku należy zabrać odpowiednio ciepłą odzież – godna polecenia jest ta wykonana z polaru zapewniającego dobrą regulację termiczną w czasie marszu. Generalnie należy stosować zasadę ubierania się „na cebulę” – więcej warstw lżejszej odzieży – dzięki temu nie zagotujemy się w czasie podejścia nawet przy często zmieniających się warunkach pogodowych. Niezależnie od pory roku należy mieć ze sobą przeciwdeszczową, chroniącą przed wiatrem kurtkę – ideałem (niestety drogim) jest odzież z goreteksu. Wychodząc w wyższe partie, zwłaszcza jesienią i wczesną wiosną, dobrze mieć czapkę i rękawiczki.
Niezbędnym wyposażeniem turysty jest plecak – jego wielkość zależy od długości trasy i pory roku – powinien mieć co najmniej 30 l pojemności. Z dodatkowego wyposażenia, przydatnego na wycieczce, należy zabrać latarkę, zapałki, podręczną apteczkę (minimum dwa bandaże elastyczne, plastry, woda utleniona, środki przeciwbólowe). Osobną sprawą jest prowiant – dobrze jest mieć termos z ciepłą herbatą, a latem co najmniej 1,5-litrową butelkę wody. Jeżeli na trasie jest schronisko, najczęściej można w nim zjeść ciepłe danie, jeżeli nie ma, to trzeba wziąć prowiant na cały dzień (nawet jeżeli planujemy tylko półdniową wycieczkę). Warto mieć telefon komórkowy, który może okazać się nieoceniony w razie wypadku. Odpowiednikiem GOPR w Bułgarii jest Płaninska Spasitelna Służba. Jej centrala znajduje się w Sofii (ul. Todor Kableszkow 52, tel. (02) 562-829). Ma ona kontakt radiowy z ponad 250 schroniskami i oddziałami terenowymi.
I Dante gdyby żył też wyposażyłby się w taki ekwipunek. Mogę zapewnić wszystkich forowiczów, że jeśli raz wyruszą w te przepiękne bułgarskie góry Riła, czy Piryn – zapomną o całym świecie, zadymionej naszej cywilizacji, ludzkiej złośliwości, intrygach, pomówieniach, zdradach ze strony przyjaciół, własnych depresjach. Tam również czuje się kontakt z całym Wszechświatem, z siłą wyższą, którą zwiemy Bogiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tomaszek
*



Dołączył: 03 Sie 2007
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sofia

PostWysłany: Pon 13:36, 02 Cze 2008    Temat postu: wędrujmy po Bułgarii

Góry Riła, Piryn i Rodopy
Przez pierwsze dni będziemy podążać szlakami jednych z najwyższych gór Europy. Przemierzając PN Gór Pirynu spróbujemy wspiąć się na jego najwyższy szczyt - Vichren, który ma 2914 metrów. Odbędziemy wędrówkę do Monastyru Rilskiego, perły bułgarskiej architektury sakralnej wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Ocenimy smak czerwonego wina w Melniku, a w uroczych wioskach spotkamy prawdziwe tabory cygańskie z "tańczącymi niedźwiedziami". Podczas wielu wypraw w góry będziemy mogli oglądać największe europejskie ptaki drapieżne - trzy gatunki sępów, a być może także majestatyczne orły cesarskie. Na stromych wapiennych ścianach wąwozu Trigrad w Rodopach spróbujemy wytropić pięknego i tajemniczego pomurnika. Tego nawet DANTE by sobie nie odmówił, gdyby żył jeszcze. Miejcie odagę orła i wzrok sokoła, wędrujcie i upajajcie się tym co dała Bułgarii przyroda. To są jej największe skarby, ale czy Polak to zrozumie????


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Racislaw
*



Dołączył: 02 Cze 2008
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa - Sofia- Saloniki

PostWysłany: Pon 13:52, 02 Cze 2008    Temat postu: witajcie

Witajcie wszyscy. Jestem tu z rodziną od roku. Nic nie wiem w szczegółach o Bułgarii. dzięki, bo mi pomogliście. Wybiorę się na pewno w te piękne góry, bo ja i moja żona uwielbiamy takie miejsca. Teraz z dziećmi drepczemy w niedzielę po Witoszy. Jest OK. Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patrycja
*



Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krakow-Sofia

PostWysłany: Czw 7:53, 19 Mar 2009    Temat postu: piekna Sofia

Gdyby Dante znal Bulgarie, zapewne zapytalby, co sie dzieje w tym pieknym kraju. Jestem tu od dwoch lat i w mojej dzielnicy w Sofii przerasta mnie widok smieci. Nie wiem kiedy sie to skonczy. Pomijajac estetyczny problem obawiam sie, ze moze dojsc do epidemii.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gosc 007
Gość






PostWysłany: Czw 10:22, 19 Mar 2009    Temat postu:

Napisze tylko tyle, ze zoladek mi sie przyzwyczail, ale oczy jeszcze nie, a tak na powaznie, piszcie o ladnych miejscach, bo jest ich w Bulgarii bardzo duzo.
Pozdrawiam serdecznie.
Powrót do góry
gosc
Gość






PostWysłany: Czw 10:37, 19 Mar 2009    Temat postu:

Prawoslawie u Bulgarow kojarzy sie tylko z zapaleniem swieczki, przynajmniej ja to tak odbieram.
Powrót do góry
Basik
**



Dołączył: 25 Sie 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sofia

PostWysłany: Czw 14:14, 19 Mar 2009    Temat postu:

Prawosławie bardzo mocno akcentuje fakt Zmartwychwstanie. Pod tym względem śmiem twierdzić, iż katolicyzm nawet nie ma co się z nim porównywać. W Kościele prawosławnym święto Zmartychwstania (Pascha)jest najwiekszym świętem w całym roku liturgicznym; jest nawet wydzielone z grupy 12 wielkich świąt i postawione ponad nimi, jako święto świąt. Gdybyś zapytał przeciętnego wiernego prawosławnego o to które święto jest dla niego najpiękniejsze i najważniejsze, to bez wachania wskaże na Paschę.

Katolicy natomiast w większym stopniu koncentrują się na Męce Pańskiej, czego dobrym przykładem jest film "Pasja" tak entuzjastycznie przyjęty przez katolików, a chłodno przez prawosławnych. Prawosławie także skupia się na celebracji Męki Pańskiej, ale ten kto uważnie prześledzi prawosławne teksty liturgiczne występujące na nabożeństwach celebrowanych w Wielkim Tygodniu, a nawet na pewne zwyczaje cerkiewne (np. zapalanie świec podczas czytania 12 Ewangelii Pasyjnych) z łatwością się zorientuje, że chociaż o męce Chrystusa mówi się bardzo dużo, to zawsze tylko i wyłącznie przez pryzmat przyszłego Zmartwychwstania. Te ostatnie dni Wielkiego Tygodnia chociaż naznaczone są cierpieniem Chrystusa, które zasmuca, to jednak jednocześnie w tym smutku jest niesamowicie dużo radości, bo prawoslawni wiedza, że chociaż teraz jest cierpienie i śmierć, to już niedługo nastąpi Zmartwychwstanie. Jest to więc dla nich taki "radosny smutek".

Żadne słowa nie opiszą tego stanu duszy tuż przed paschalną nocą, kiedy człowiek wręcz czuje całym swoim sercem, całą swoją duszą, że "już, już", "lada moment" nastąpi coś wielkiego, coś niesamowitego. Ten wspaniały moment gdy na kilka minut przed północą zamykane są wrota cerkwi, a wszyscy wierni udają się z procesję wokół świątyni, w kierunku wschodnim (na spotkanie Chrystusowi-"wschodzącemu słońcu"), śpiewając jednocześnie cichym, ale już radosnym głosem, pieśń "Zmartwychwstanie Twoje Chryste Zbawicielu, aniołowie opiewają w niebiosach, a nas na ziemi uczyń godnymi byśmy czystym sercem Ciebie wysławiali". Bije się we wszystkie dzwony, obwieszczając światu radosną wieść o Zmartwychwstaniu Chrystusa! W końcu następuje ten moment gdy po zakończonej procesji krzyżem otwiera się wrota cerkwi i po raz pierwszy śpiewa troparion święta "Chrystus powstał z martwych, śmiercią śmierć unicestwił i tym, którzy są w grobach życie darował!". Następuje "eksplozja" radości! Nadeszło Zmartwychwstanie! Cała światynia rozbrzmiewa tym paschalnym pozdrowieniem "Chrystus Zmartwychwstał!", "Zaiste Zmartwychwstał!". Uczucie, które towarzyszy człowiekowi podczas paschalnej Liturgii jest nie do opisania!! Dla prawosławnych, to jedyna, niepowtarzalna noc, której nie da się porównać z żadną inną. Jeżeli są chwile kiedy człowiek mógłby płakać z radości to chyba tylko wtedy! Warto wziac udzial w prawoslawnej liturgii Zmartwychwstania Panskiego.
_________________


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PSKO - Forum dyskusyjne Strona Główna -> Polonia Bułgarska Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin